sobota, 1 października 2011

Wielki Kanion

Dotarcie do Wielkiego Kanionu zajęło nam prawie jeden dzień. Arizona przywitała nas parzącym upałem. Temperatura tego dnia sięgała 38 stopni Celsjusza. Z Phoenix, dokąd dotarliśmy samolotem, przeprawiliśmy się samochodem przez malownicze terytoria przygranicznego stanu USA na południową krawędź kanionu, trawersując między innymi ziemie zamieszkałe wcześniej przez słynne plemię Apaczów oraz historyczną Route 66. Do kanionu dotarliśmy już po ciemku, także atrakcje czekały na nas dopiero następnego dnia.
Niestety pogoda nam nie dopisała. Prawie od samego rana nad kanionem gromadziły się chmury, tworząc scenerię przytłaczającej szarości. Nie przeszkadzało to jednak w zachwycie nad tym cudem natury, które bez dwóch zdań powaliło nas swoim pięknem i ogromem. To jest jedno z tych miejsc, do których docierasz, i pierwszy kontakt wywiera tak piorunujące wrażenie, że nie jesteś w stanie powiedzieć nic, poza staropolskim „O k…. !”. Tak wielkiego wrażenia nie wywarł na nas Kanion Colca w Peru, który jest zdecydowanie głębszym kanionem od Kanionu Kolorado, ale jest tworem o zupełnie innym charakterze, przynajmniej estetycznym (nie wchodząc w aspekty geologiczne). Popołudnie przyniosło deszcz. Zerwał się potwornie silny wiatr. Nasze plany związane z kontemplacją zachodu słońca spaliły na panewce. Musieliśmy ewakuować się ze szlaku wiodącego krawędzią kanionu, mając nadzieję, że kolejnego dnia pogoda będzie po naszej stronie.
Było trochę lepiej. Wstaliśmy o 5-tej rano by udać się na obserwację wschodu słońca. Piękny słoneczny poranek nas nie zawiódł. Było magicznie. Kanion ukazał się nam w pełnej krasie w promieniach wschodzącego słońca, w sposób zupełnie inny niż dnia poprzedniego. Lot helikopterem nad kanionem, który niestety był dany tylko tym, którzy mieli ukończone dwa lata i nie byli w ciąży, odsłonił kanion z jeszcze innej perspektywy. Istna potęga. Czysty zachwyt. Uwielbienie natury.
Wielki Kanion Kolorado o poranku
Niestety pogoda w górach, niczym kobieta, zmienną jest. Około południa rozpętała się burza i obfita ulewa. Zasnute chmurami niebo nie dawało szans na poprawę. Znów musieliśmy ewakuować się ze szlaku, tym razem jednak z poczuciem względnego nasycenia. Względnego, bo zakładam, że czymś tak wspaniałym, jak Wielki Kanion, nie można się nasycić …

3 komentarze:

  1. Wielki Kanion - wielki pod każdym względem,bo
    po 1. ponoć jest to największy przełom rzeki na świecie
    po 2. jest cudowny i niezwykle urokliwy
    po 3. jego pięknem nie można się do końca
    nasycić itp.
    Wydaje mi się,że większe wrażenie wywołuje,gdy jest skąpany w promieniach słońca,ale zapewne we mgle,czy w dzień pochmurny wygląda równie zachwycająco.
    Kaczorku - z tego,co piszesz,tylko Tobie (tak zrozumiałam)udało się przelecieć helikopterem nad tym przepięknym Parkiem Narodowym.Jednak,dobrze ,że tak się stało,bowiem - Wasze bezpieczeństwo ponad wszystko!
    Zatem : Wielki,Wielki,Wielki ... Kanion.
    Na koniec,chciałabym przymiotnik "Wielki" zastąpić przysłówkiem "Bardzo" :-)
    BARDZO,BARDZO,BARDZO Was pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdroszczę Wam tak wspaniałych wrażeń. A jednocześnie się cieszę,ze możecie to zobaczyć bo mnie nie będzie to dane. Już nie mogę się doczekać relacji na żywo.Tęsknię za Wami. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  3. Taki już jestem - o ile Nowy Jork ręką ludzką zbudowany, o tyle Wielki Kanion...
    No cóż moim zdaniem 1:0 dla Stwórcy.
    Ale ja zawsze ptaszki, słoneczko i takie tam.
    Po prostu dech zapiera (ten Kanion - znaczy)
    No i skoro Wy, rzekłbym stali bywalcy, zachwyceni jesteście, choć nie jedno widzieliście, to wiem już że Kanion podoba mi się bardzo. Może je piszę trochę zawile, ale tak sobie myślę, że jeśli ktoś nie chwyta o co mi chodzi, to zawsze może do mnie zadzwonić, napisać i się dopytać - o co mi chodzi. Ja chętnie odpowiem. To pozdrawiam całą Czwóreczkę.

    OdpowiedzUsuń